Jaufre Rudel
AMOR DE LONH
Kiedy dni są długie w maju,
Słodko ptaki brzmią daleko.
One mi przypominają
Moją miłość, co daleko.
W duszy smutne myśli płyną,
Kwiaty wiosną ni szron zimą,
Nic pocieszyć mnie nie może.
Modlę się, Pana błagając,
By przybliżył, co daleko.
Dwie mi troski przypadają
Za to szczęście, co daleko.
Ach! Jak pielgrzym się wybiorę:
Kostur, zamiast szaty worek,
Tak mnie ujrzą oczy hoże.
Boże, czułbym się jak w raju,
Gdybym miał tę, co daleko,
Nigdy jej nie opuszczając,
Choć dziś włóczę się daleko.
Gdyby ona była przy mnie,
Nasze szepty by intymne
Wypełniły izbę z łożem.
Cieszyłbym się wyruszając
Spotkać tę, co tak daleko.
Schnę, okazji wciąż nie mając;
Nasze kraje tak daleko.
Dzielą nas dalekie drogi,
Pełne niebezpieczeństw srogich;
Chyba to wyroki Boże.
Dziewczęta miłe bywają;
Ta najmilsza, co daleko.
Mędrszej nie ma w żadnym kraju,
Ani blisko, ni daleko.
Aby zmienić swą niedolę,
Chętnie poszedłbym w niewolę
W kraju Turków gdzieś za morzem.
Bóg, co świat cały stwarzając,
Stworzył miłość, co daleko,
Da mi, litość przecież mając,
Ujrzeć tę, co dziś daleko.
Kto w jej obecności stoi,
Temu mały jej pokoik
Zda się jak królewski dworzec.
Chybam chciwy, wciąż żądając
Tej miłości, co daleko.
Cuda już mnie nie wzruszają,
Tylko miłość, co daleko.
Ojciec chrzestny winien temu,
Że dziś mnie, niekochanemu
Nic już chyba nie pomoże.
Złorzeczę ojcu chrzestnemu,
Bowiem on jest winien temu,
Że mi dziś nic nie pomoże.
|