Buddyzm Zen znany jest z tego, że nie przekazuje swej arcumądrej nauki za pomocą sutr i komentarzy do nich, tylko za pomocą głupich wybryków: bezczelnych odpowiedzi dawanych cesarzowi czy też ciągnięcia uczniów za nos. A ściślej, za pomocą głupich wybryków przekazywali swą naukę chińscy mistrzowie w złotym okresie Zen, czyli w czasach dynastii Tang, później spisano opowieści o wybrykach dawnych mistrzów w księgi i teraz się je czyta z wielkim nabożeństwem i pisze do nich długie konemtarze. Jeśli się kto spodziewa, że w dzisiejszych czasach mistrz Zen na audiencji u cesarza powie mu, że jego donacja na rzecz ozłocenia świątyni jest nic nie warta (jak to Bodhidharma powiedział cesarzowi Wu), to... no, powiedzmy, że nie będę komentował. Natomiast komentarze do zachowania Bodhidharmy można znaleźć, owszem, całkiem obszerne.
W czasach dynastii Song powstała całkiem bogata literatura opowieści o absurdalnych zachowaniach dawnych mistrzów Zen. Opowieści te zwane były kungan, czyli z japońska koan. Powstawały zbiory opowieści o konkretnym mistrzu, a także antologie. Najpopularniejszą z tych antologii była "Kronika Błękitnego Urwiska", czyli Biyanlu. Spisał ją około roku tysięcznego mnich imienim Xuedou: zebrał sto opowiastek i dopisał do nich wiersze. Około sto lat później mnich imieniem Yuanwu podopisywał do opowiastek wstępy klasyczną chińską prozą o symetrycznych zdaniach. W pokoju Yuanwu wisiał zwój z wykaligrafowanymi dwoma ideogramami: bi-yan, co znaczy Błękitne Urwisko; stąd się wziął tytuł zbioru. Następca Yuanwu widząc, że mnisi próbują się tymi tekstami zaindoktrynować, wrzucił wszystkie egzemplarze w swoim posiadaniu do pieca, ale najwyraźniej nie wszystkie posiadał, bo w XIII wieku księga ukazała się drukiem. A w ostatnich czasach powstały dwa niezależne od siebie przekłady na angielski, na których podstawie ja spolszczyłem kilka fragmentów. Spolszczenia te ukazały się w Czasi Kultury w numerze 5/92.
Teksty te powstały, by pomagać w medytacji i do dziś odczytywane są na głos w czasie wielogodzinnych sesji siedzenia w bezruchu w pozycji lotosu przed ścianą. Mnie jednak fascynuje rzecz być może marginalna: zestawienie dwóch zupełnie różnych rodzajów prozy oraz wiersza. Zazwyczaj tłumaczę chińskie wiersze nie rymując ich, te jednak postanowiłem zrymować dla podkreślenia kontrastu.
Jeszcze Jedna uwaga: chińskie koany to są opowieści o niekonwencjonalnych zachowaniach dawnych mistrzów Zen. W siedemnastym wieku japoński mnich imieniem Hakuin wprowadził zupełnie inny rodzaj koanu: absurdalne jednozdaniowe pytanie zadawane mnichom jako temat do medytacji (jak słynne "Jak brzmi klaśnięcie jednej ręki?") Zbiegiem okoliczności nazwa jest taka sama, ale są to zupełnie różne rzeczy.
Kronika Błękitnego UrwiskaNa wstępie powiedział: Gdy widzisz dym nad wzgórzami, wiesz że gdzieś jest ogień; widząc rogi za ogrodzeniem wiesz, że za nim jest krowa. Widząc jeden kąt pokoju masz pojęcie o trzech pozostałych; rzut oka wystarczy by ocenić drobne różnice w wadze. Taka bystrość umysłu jest aż nazbyt powszechna pośród łysych mnichów. Gdy wstrzymasz lgnięcie do żywiołów - Wschód i Zachód, przeciwieństwo i zgodność, pion i poziom, chwytanie i rozdawanie - będą zawsze odpowiednie w swoim czasie. Powiedz mi jednak - jak należy się zachowywać? Rozważ, co Xuedou zapisał:
UWAŻAJCIE! CESARZ WU Z DYNASTII LIANG ZAPYTAŁ BODHIDHARMĘ "CO JEST RDZENIEM ŚWIĘTEGO NAUCZANIA?" BODHIDHARMA ODPOWIEDZIAŁ "PUSTKA, NIE ŚWIĘTOŚĆ". CESARZ ZAPYTAŁ: "KTO JEST MOIM ROZMÓWCĄ?" BODHIDHARMA ODPOWIEDZIAŁ: "NIE WIEM". CESARZ NIE MÓGŁ SIĘ ZGODZIĆ. BODHIDHARMA PRZEKROCZYŁ RZEKĘ I UDAŁ SIĘ DO KRAJU WEI.
Święta Nauka - Pustką? Daż się to w ogóle pojąć? |
Więcej na podobny temat można znaleźć w Czarce Gorzkiej Herbaty w rozdziale o Zen.
Jeszcze więcej na ten sam temat można znalezć w książce, którą można nabyć w internetowym wydawnictwie "Lulu"
"Zielnik Literatury Mówionej" - książka
(Tu można ją przejrzeć)